Kochasz coś robić? Dziel się tym!

Ostatnio wiele słyszymy o negatywnym wpływie social mediów na nasze życie, samopoczucie, samoocenę… Pewnie mogłabym jeszcze długo wymieniać wszystkie za i przeciw. Zamiast tego, opowiem swoją historię.

Tekst: Beata Brzezowska | trenerslowjogging.pl

Beata Brzezowska, trenerslowjogging.pl, fot. Inov-8 / Chudy Wawrzyniec

Jestem obecna w social mediach całkiem długo. Na Facebooku niemalże od początku, na Instagramie nieco krócej. Jestem również na LinkedInie, mam swoją tablicę na Pintereście. Prowadzę też bloga. I otworzyłam swój kanał na YouTube.

Facebook – zabawa i motywacja

Na samym początku Facebook był zabawą. Potem odkryłam jakie to świetne narzędzie do odnajdywania starych znajomych i odświeżania relacji. Trochę miałam opory przed nadmiernym ekshibicjonizmem. Wolałam dzielić się spostrzeżeniami niż chwalić tym, co zjadłam, gdzie byłam, oraz ile przebiegłam kilometrów. Aż pewnego dnia, koleżanka w pracy zadała mi pytanie: – Bebe, dlaczego nie widzę na twoim Facebooku postów o bieganiu? Dlaczego nie udostępniasz swoich kilometrów z Endomondo?Hmmm… – pomyślałam. I zaczęłam to robić. Na swoim profilu.

Być może niektórzy traktowali to jak przechwałki. Ale pod postem miałam bardzo pozytywne komentarze, co było bardzo motywujące i tym bardziej chciało mi się wstawać o 5:30, by biegać przed pracą. Pamiętam taką sytuację, gdy jednego dnia nie biegałam i w pracy podszedł do mnie kolega ze słowami:  – Beato, zaniepokoiłem się. Nie widziałem dzisiaj na twoim Facebooku biegania. –  To było bardzo miłe.

Potem był maraton. Zapisałam się, bo namówił mnie kolega. Wydawało mi się, że jeszcze nie jestem gotowa, ale usłyszałam – No co ty! Widziałam twoje posty! Dasz radę! I spokojnie możesz celować w wynik 4:30.Hmmm, to mnie przekonało. Pobiegłam. Wynik przeszedł moje oczekiwania, 42 kilometry przebiegłam w czasie 4 godzin i 12 minut! Nie muszę chyba pisać, co działo się na moim Facebooku. Było to bardzo motywujące i zachęciło mnie do kolejnych startów.

Fejm dodaje skrzydeł

Potem był mój blog na PolskaBiega. Portal szukał biegających blogerów, by pisali na ich platformie. Zgłosiłam się i zaczęłam pisać. Bieganie sprawiało mi taką frajdę, że chętnie się tym dzieliłam, pisząc zabawne teksty. Niekoniecznie fachowo-poradnicze, raczej motywujące i skupione na samej przyjemności biegania, niemniej przysporzyło mi to wielu fanów i stałych czytelników. I jeszcze bardziej motywowało mnie to do biegania i pisania.

Potem był fanpage, a za nim fejm. Bardzo przyjemny. Zagadywali mnie ludzie na zawodach, pytali czy mogą zrobić sobie ze mną zdjęcie, dziękowali za motywację. To naprawdę dodawało skrzydeł.

Pewnego dnia kolega namówił mnie na wspólne bieganie w Puszczy Kampinoskiej. Bez namysłu przyjechałam do Roztoki, gdzie była zbiórka. Na parkingu zobaczyłam tłum biegaczy. Było ze 40 osób. A może i więcej. Kolegi nie było, mimo to, co chwilę ktoś do mnie podchodził ze słowami: Cześć, jestem Adam! Cześć, jestem Asia. Cześć jestem Ola. Przebiegliśmy 25 km w przyjemnej, zimowej aurze. Potem na parkingu było ciasto, kawa, śmiechy i pogaduchy.

Gdy wróciłam do domu, na swoim Facebooku znalazłam kilkanaście zaproszeń do znajomych. Byli to biegacze z Kampinosu, którzy mnie rozpoznali. Było mi bardzo miło, więc wszystkich zaakceptowałam. Potem ktoś mnie zaprosił na wieczorne bieganie po Warszawie. Ktoś inny na bieganie nad Wisłą. Były kolejne wybiegania w Kampinosie. Pojawiały się nowe zaproszenia do znajomych, zaproszenia do różnych grup biegowych.

Ekipa z Facebooka

Od tego momentu już sama nie startowałam w zawodach. Zawsze była ekipa do selfie przed startem, do wspierania się na trasie, znajomi kibice po drodze i wspólne piwo po zakończeniu. Sama biegałam tylko rano. Wieczorami czy w weekendy zawsze była jakaś grupa, do której mogłam dołączyć. Na maraton do Paryża nie poleciałam sama, tylko z ekipą, z którą odbierałam pakiet, dzieliłam nocleg, świętowałam po szczęśliwym dotarciu do mety.

Dzięki Facebookowi dowiadywałam się o kolejnych ciekawych zawodach. Dzięki Facebookowi zaczęłam startować w biegach górskich, potem w ultramaratonach. Dzięki Facebookowi zawsze miałam transport na zawody, nocleg na miejscu. Wystarczyło pochwalić się pakietem startowym na jakiś festiwal biegowy i już pisali różni ludzie: – Jedź z nami, mamy wolne miejsce. Na zawodach rozpoznawali mnie ludzie, którzy czytali mojego bloga, wspominali ciekawe, zabawne fragmenty.

Wsparcie społeczności

W tej chwili mam ponad 1500 znajomych na Facebooku. Mój fanpage ma prawie 3 000. Nie jest to może imponująca liczba, w porównaniu ze celebrytami-influencerami, ale to wciąż dla mnie źródło  motywacji i pozytywnej energii. Wiem, że zawsze jest ktoś, kto czyta moje wpisy, kogo moje zdjęcia motywują. Tak jak mnie motywują posty innych biegaczy. Zdarza się, że gdy długo nic się nie dzieje na fanpage’u, znajomi pytają czy wszystko u mnie w porządku. 

Śmieszą mnie stwierdzenia, że ludzie biegają dla fejmu na Facebooku, by móc pochwalić się przebiegniętymi kilometrami, medalami, koszulką finiszera. To są ludzie, którzy nie biegają i nie mają  pojęcia, czym jest bieganie i jaką daje radość. A daje właśnie taką, że aż chcemy się tym dzielić.

Social media – warto tu być!

Jeśli więc masz pasję, masz coś co kochasz, co lubisz robić, podziel się tym. Właśnie w tym są najlepsze social media. Bo ludzie szukają tam inspiracji. Poza tym, będąc częścią społeczności, jakiejkolwiek, czy to biegowej, czy fanów słodkich wypieków, czy wielbicieli kina, książek, szydełkowania,  również  możemy liczyć na wsparcie, motywację, dobre słowo, czy wręcz fachową poradę.

A hejty? No cóż. Taka to cecha social mediów, że każdy może upublicznić swoją opinię, czego nie da się zrobić oglądając telewizję, czytając kolorowy magazyn czy słuchając radia. A przynajmniej przed internetem nie dało się tego zrobić. Jestem pewna, że nawet wtedy trafiała się garstka niezadowolonych, którzy złorzeczyli pod nosem.  A mogli jedynie tupnąć nogą, wyłączyć radio lub podrzeć gazetę. Dziś mają miejsce na publiczny komentarz. Zatem, skupiajmy się na tych pozytywnych.

Zobacz najnowsze wpisy na naszym blogu

Zobacz pozostałe