Anna Misztal: „Dałam sobie szansę!”

Co łączy milionerkę porwaną dla okupu, zakonnicę i chłopkę? W postacie te wcieliła się silver modelka, Anna Misztal. Starachowianka od 9 lat rozwija swoją nową karierę jako epizodystka i statystka. Nowy zawód – wybrany z pasji – dostarcza Annie mnóstwa fascynujących doświadczeń i przysparza nietuzinkowych znajomości. A wszystko zaczęło się przez przypadek…

Anna Misztal
Anna Misztal w obiektywie fot. Julity Lędzińskiej; źródło: archiwum prywatne

– 9 lat temu kupiłam pismo „Pani Domu”. Tam zobaczyłam informację o naborze do metamorfozy: „Jeśli chcesz zmienić wygląd pod okiem profesjonalistów – zgłoś się”. Wysłałam zdjęcie, trochę dla żartu. A po dwóch tygodniach dostałam wiadomość, że zostałam wybrana! – wspomina Anna.

W Warszawie z ufnością oddała się w ręce specjalistów od urody. Zmiana fryzury zrobiła duże wrażenie na stylistce, Beacie Staroń, i makijażystce, które dopełniły dzieła zapoczątkowanego przez fryzjera. – Gdy wróciłam do domu, do Starachowic, usłyszałam: „Wow, ale pani wypiękniała!” – śmieje się Anna.

Po kilku miesiącach zadzwonił telefon – okazało się, że sesja wyszła tak dobrze, że redakcja postanowiła zrobić wywiad z jej bohaterką. Beata Staroń poradziła zaś Annie, żeby zapisała się do agencji reklamowych i aktorskich. – Tak zrobiłam! – mówi Anna. – I od razu posypały się propozycje.

Obecność w wielu agencjach zaowocowała kolejnymi sesjami w magazynach kobiecych: „Świecie Kobiety”, „Olivii”, „Dobrych Radach”, „Kobiecie i życiu”, ponownie w „Pani Domu”. Był też kolejny wywiad – w piśmie „Cała Ty”. Anna usłyszała wiele komplementów i słów wsparcia od fotografów i stylistek. – Mówili, że jestem do tego stworzona – mówi Anna nie kryjąc radości, bo świat filmu i reklamy zawsze był jej marzeniem. – Gdybym mogła zacząć życie na nowo, startowałabym do szkoły aktorskiej – wzdycha.

Kobieta pracująca

Jej wcześniejsze doświadczenia były bardzo różnorodne: była sekretarką, sprzedawcą, ławniczką, kandydatką na radną, prowadziła kampanię prezydenta Starachowic. Świetnie sprawdzała się w roli managera. Kiedyś zorganizowała koncert Bogusława Capierzyńskiego – muzyka ze Starachowic, który ukończył tamtejszą szkołę muzyczną i który przez 30 lat robił światową karierę, a po wojażach postanowił wrócić do Polski, do Starachowic.

Teraz Anna skupia się na statystowaniu i graniu epizodów, chociaż wrodzony talent organizacyjny odzywa się też na planie. – Pomagam reżyserowi zbierając statystów – śmieje się Anna. Bo Anna w ogóle lubi pomagać. Troszczy się o osoby starsze, pomagała im dużo w pandemii. Skończyła nawet kurs bioenergoterapii. Tam usłyszała, że jest stworzona, żeby pomagać ludziom i zwierzętom. I rzeczywiście – jedni i drudzy lgną do niej.

Anna Misztal
Anna Misztal w obiektywie fot. Julity Lędzińskiej; źródło: archiwum prywatne

Stworzona jest też do grania. Wystąpiła już w wielu serialach: „Komisarzu Aleksie”, „Koronie Królów”, „Uzdrowisku”, „Ojcu Mateuszu”, „Osieckiej”. Zagrała też w filmie „Ukryta gra”, w którym główną rolę miał Bill Pullman, i w innej polskiej produkcji, gdzie zagrała żonę milionerki partnerując Krzysztofowi Stelmaszczykowi, filmowemu milionerowi. Do tej roli wybrano ją spośród 700 osób!

Rola milionerki jest jej najwyraźniej pisana – w paradokumencie „Na ratunek 112” Anna zagrała bogatą kobietę porwaną dla okupu, którą porywacze uwięzili w… chłodni. – Musiałam rozebrać się z kurtki, zdjąć szalik i rękawiczki. Ekipa została w ciepłych ubraniach, a ja marzłam w sukience. Szczękałam zębami i nie mogłam pohamować śmiechu, aż reżyser był zły. W efekcie wszyscy się pochorowali, a u mnie skończyło się tylko zapaleniem ucha – wspomina ze śmiechem.

Anna wzięła też udział w dwóch reklamach internetowych – firmy T-Mobile i odmładzającego preparatu pod oczy. Do tej drugiej reklamy wybrał ją prawdziwy milioner – właściciel austriackiej firmy kosmetycznej. – Traktowali mnie na planie jak prawdziwą gwiazdę, a po zdjęciach przywieźli pod mój starachowicki blok elegancką limuzyną – mówi Anna. – Teraz czekam na rolę życia – podsumowuje, doprecyzowując, że marzy się jej rola w filmie wojennym.

Marzena nie mają daty ważności

Reżyser Piotr Majorkiewicz powiedział jej: „Wszystko przed panią”. I Anna w to wierzy – jej wiek, 58 lat, nie jest dla nie żadną przeszkodą, wręcz przeciwnie. PESEL to atut, bo mówi o doświadczeniu, cała reszta – optymizm, sympatia do ludzi, otwartość na nowe doświadczenia, chęć spełniania marzeń są niezależne do wieku. Są w niej. W środku wciąż jest tą samą radosną dziewczyną, jaką była 40 lat temu.

– Fajnie tak dojrzeć i wciąż mieć tyle marzeń w sobie. Marzenia są po to, żeby je spełniać – mówi Anna. I zdradza te zawodowe: zagrać w reklamach we Francji i w Stanach, a także zacząć pracować głosem. Który też jest dobrze oceniany przez specjalistów ze świata produkcji filmowych.

Anna Misztal

Marzeń prywatnych nie zdradza, ale o jednym spełnionym opowiada z radością w głosie: – Po planie „Osieckiej” pojechałam do kasyna w Hiltonie. Chciałam zagrać, poczuć ten dreszczyk emocji. Nawet coś tam wygrałam!

Słuchając Anny ma się pewność, że przede wszystkim wygrała los na loterii życia. A tu, żeby wygrać –  trzeba grać. – Dałam sobie szansę – podkreśla Anna. I zachęca do tego innych.

Zobacz najnowsze wpisy na naszym blogu

Zobacz pozostałe