kupowanie followersów

Nie kupuj followersów, tylko ich zdobywaj!

Tysiące followersów i bajeczne zasięgi – marzenie wszystkich, którzy prowadzą swoje kanały w social mediach. Duże liczby dobrze wyglądają, łechcą ego i ośrodek przyjemności w mózgu. Nie trzeba ich zdobywać, można je po prostu… kupić. Czy rekomendujemy to? Nie. Dlaczego? O tym poniżej.

Duża liczba followersów i wysokie zasięgi są nie tylko źródłem osobistej satysfakcji – otwierają drogę do monetyzacji profilu. Firmy szukające partnerów do współpracy lubią duże liczby. Ale uwaga: o ile są wypracowane, a nie… kupione. Droga na skróty w postaci zakupów na farmach fanów kusi niektórych początkujących influencerów. Wyjaśniamy, dlaczego nie warto nią iść.

Pokusa, której nie warto ulegać

Dzisiejszy świat influencer marketingu kręci się wokół liczb, jakie generują profile internetowych twórców. Im więcej followersów, tym lepiej. Zdobywanie ich bez „wspomagania” jest praco- i czasochłonne. To naprawdę wymaga wiele kreatywności i godzin spędzonych na tworzeniu postów, robieniu zdjęć, nagrywaniu filmów, organizowaniu live’ów oraz odpowiadaniu na komentarze i wiadomości. Praca niemal jak na cały etat, a na pewno na pół. Nie wszyscy mają na to ochotę i cierpliwość. Kiedy dowiadują się, że proces można przyspieszyć i w szybki sposób zgromadzić tysiące followersów, i nawet nie jest to bardzo drogie, decydują się na to.

polubienie instagram
Źródło: pexels.com

Czy warto kupować followersów?

Jeśli chcesz tylko wywrzeć wrażenie na gronie mało obeznanych w social mediach znajomych, może mieć to jakiś sens. Jeśli jednak podchodzisz do prowadzenia swojego kanału poważnie – nie ma to sensu, nie daj się więc skusić na oferty typu: „54,99 zł za 1000 fanów”.

Dlaczego kupowanie followersów nie ma sensu?

Powodów jest kilka. Po pierwsze, kupieni fani nie będą generować organicznego zaangażowania na Twoim profilu. Nie są Twoją grupą docelową, nie interesuje ich tak naprawdę, co publikujesz, często nawet tego nie rozumieją, bo… nie znają polskiego (o ile w ogóle są to profile ludzi, nie boty). A reklamodawcy szukając influencerów do współpracy podkreślają, że interesuje ich zaangażowana społeczność.

Po drugie – często szybko zdobyci followersi jeszcze szybciej znikają. Po prostu dają „unfollow”. Lub znikają ich konta – Instagram na bieżąco czyści swoją społeczność z botów i kont zgłaszanych jako fałszywe.

Po trzecie – jeśli Instagram zauważy podejrzany ruch na Twoim profilu, może Cię ukarać: zbanować Twój profil lub nawet go zamknąć. Razem z tymi mniej licznymi, ale wypracowanymi, followersami.

Po czwarte – jeśli wyda się, że kupujesz followersów, Twój wizerunek straci. Są narzędzia, które badają jakość profili, jednym z nich jest na przykład Socialblade. Agencje je znają i korzystają. Nie wezmą Cię pod uwagę tworząc listę poleceń dla swoich klientów.

Po piąte – kupowanie followersów to okazywanie braku szacunku do tych wszystkich, którzy obserwują Cię, bo lubią Ciebie, Twoje treści i wchodzą z Tobą w interakcje. Naprawdę chcesz zawieść tych, którzy naprawdę pomagają Ci budować Twoją markę?

Źródło: pexels.com

Jeśli nie kupowanie followersów, to co?

Recepta na sukces w sieci to konsekwencja w publikowaniu, pomysłowość, autentyczność. Nie przywiązuj się też tak bardzo do dużych liczb – coraz więcej marek interesuje się mikroinfluencerami, co oznacza, że nie musisz mieć 100 tys. czy nawet 10 tys. followersów. Coraz częściej wystarczy ich 1000+ ale takich prawdziwych i zaangażowanych.

Zobacz najnowsze wpisy na naszym blogu

Zobacz pozostałe